Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eurythmics. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eurythmics. Pokaż wszystkie posty

2011/02/08

Rzecz jasna hit na miarę Sweet Dreams jest zbyt wielki, by skończyć o nim na jednym wpisie.

W momencie, gdy singiel wystrzelił jak rakieta na parkiety i listy przebojów, w centrum uwagi znalazł się sam duet i jego nowy wizerunek. Dave wciaż jeszcze grzecznie zaczesany i w garniturku, ale Annie to nagle zupełnie inna Annie. Zrzuciła sukienkę na rzecz męskich spodni, ostrzygła włosy, których rudość stała się bardziej jaskrawa. Z większą gotówką w ręku, poczuli potrzebę wykreowania spójnej warstwy wizualnej. Ujednolicone okładki, konsekwentna koncepcja graficzna, intrygujące podteksty i niedopowiedzenia.

Na niejednoznaczność Annie odpowiedzią były reakcje takie jak na kreacje Boya George'a: facet to, czy dziewczyna? On sam przyzna potem we wspomnieniach, że Lennox była wtedy jego odbiciem, the tomboy to his tomgirl. Teledysk do wznowionego naprędce Love Is A Stranger jeszcze bardziej podbija piłeczkę, i - dziś trudno w to uwierzyć - ma problemy z cenzurą raczkującej MTV, dla której jest zbyt... ostry (prostytutka nieokreślonej płci bohaterką clipu?). Także teksty robią swoje - w USA Sweet Dreams w kontekście okładek dwóch pierwszych albumów ze skórzanymi maskami z sekshopu, zyskał (nie)sławę, jako pochwała praktyk zaprawionych sadomasochizmem.


Krótki sukces w USA. Ogólnie Eurythmics nie przypadną do gustu Amerykanom poza Nowym Jorkiem.

Sweet Dreams to dziś już kult i klasyk. Nie tylko przyswojony do mieszczańskiej popkultury (patrz poprzedni odcinek), ale wciąż królujący na parkietach - co kilka sezonów powracający triumfalnie w remiksach i mashupach z aktualniejszymi hitami. Naszym ulubionym jest krzyżówka Eurythmics z bondowskim tematem Madonny, Another Sweet Dream Dies:

Kliknij czytaj więcej, aby obejrzeć zdjęcia z tego okresu i posłuchać playlisty remiksów, mashupów i coverów Sweet Dreams z udziałem m.in. Jasona Derulo, Phats & Small, Giorgio Morodera oraz Lady Gaga.



Heaven - tu koncertują, kręcą teledyski. Stąd powstanie pierwszy zapis występów na żywo.

Jako się rzekło, mimo pozorów prostego, tanecznego kawałka, Sweet Dreams rzadko kiedy wypada ciekawie w przeróbkach, mało bowiem komu udaje się oderwać od oryginalnego rytmu, wyznaczonego zdecydowanym uderzeniem pięści (ale my w ogóle jesteśmy dziwni, bo do oryginału też nie tańczymy). Do klasyki należy przeróbka Giorgio Morodera (która pojawiła się także na oficjalnej reedycji singla w roku 1989), nam podoba się też wersja na Ibizę oraz frapująca analiza pod niewiele mówiącym tytułem Bootleg Remix.

Listę uzupełnia kilka przykładów podejścia do tematu przez różnych - niekoniecznie znanych - wykonawców. Tu różnorodność jest większa, głównie z uwagi na konieczność zmierzenia się z wokalem Annie. Na osłodę jeszcze dwa mashupy - całkiem niezły Jason Derulo, którego usłyszeć można przez chwilę także w krzyżówce z Just Dance Lady Gagi, autorstwa Divide & Kreate. 

Że to nie koniec, a młodzież pamięta, niech zaświadczy taka oto propozycja.

Zobacz pełen wykaz postów z cyklu L-FILES.

2011/02/01


Czy bez światowego sukcesu, jaki Eurythmics niespodziewanie odnieśli singlem Sweet Dreams (Are Made of This) znaleźli by jeszcze w sobie siłę na dalszą współpracę? Ann i Dave balansowali przemiennie na skraju depresji, zmęczeni sobą osobiście, bez wymiernych sukcesów, które mogłyby motywować do dalszych wysiłków. Na szczęście nastąpił przełom.
Minimalistyczny tekst, powstały jako wyraz frustracji oraz klasyczna już dziś linia basu, uzyskana przez pomyłkowe puszczenie wspak taśmy, złożyły się na megahit, który nie dość, że z dnia na dzień wyniósł duet na szczyty po obu stronach oceanu, to wyrył się wszystkim w głowach na tyle wyraziście, że przez długi czas mało kto potrafi coś z nim zrobić, oprócz powielenia. Niejaki wyłom nastąpił w 1995 roku, gdy piosenka ponownie stała się hitem, tym razem za sprawą Marilyna Mansona, który swoją mroczą interpretacją dał jej nowe życie. Od tego momentu obowiązują przynajmniej dwie szkoły wykonywania tego utworu.

Eurythmics w programie Top of the Pops - z nowym image

Sami twórcy wydają się wobec siły jego oddziaływania dość bezradni. O ile większość swoich hitów przearanżowywali na potrzeby koncertów wielokrotnie, to Sweet Dreams zwykle wykonywali według parkietowego wzorca numer jeden. Niestety, jego najbardziej wyraziste atuty: falujący bas i taktujące wejścia perkusji (w teledysku zobrazowane uderzeniem pięści o stół) w wydaniu live wypadają z reguły ociężale i monotonnie. Nieco świeżej podeszła do utworu Annie podczas występu w Sopocie (1995), kiedy zaryzykowała aranż w stylu reaggae, ale na następnych koncertach powróciła do tradycyjnej syntezatorni.
Trudno się zresztą dziwić - kombinacja dwóch zimnych elementów: wyrazistej elektroniki i sterylnego, wielowarstwowego wokalu, wsparta oryginalnym wizerunkiem, to właśnie wyróżniki, które sprawiły, że do Sweet Dreams odwołują się i składają mu hołdy kolejne generacje wykonawców, tak różnych jak: Kelis, Badi Assad, Pink, Leona Lewis, Mika czy Tori Amos (słuchaj poniżej). W Polsce w studio z piosenką Eurythmics zmierzył się nie tak dawno elektroniczny duet Mosqitoo:


Odważnych nie brak, kawałek jest kultowy i spróbować może każdy - w końcu przynajmniej dwa zespoły zrobiły już na nim karierę. Do podejść bardziej udanych zaliczyć należy wersję holenderskiego trio, Diesel Disko. Niemała w tym zasługa entuzjazmu chłopaków:


pobierz mp3 tego utworu
W nowym tysiącleciu - być może z nadejściem twórców nie przywiązanych aż tak do oryginału, a może dlatego, że popkultura musi czymś doprawiać własny ogon, który tak zachłannie pożera - pojawiły się interpretacje, wydobywające ze Sweet Dreams nieco więcej (czasem nawet za dużo), jednocześnie ostatecznie nobilitując piosenkę do rangi Klasyka Muzyki Pop. Bo przecież tylko klasyki swinguje się na salonach (vide Thomas Anders poniżej), nie mówiąc już o przemieleniu na papkę godną włoskiej telewizji, jak ta w 'wykonaniu' powabnego terceciku Appassionante:

Czegóż tu nie ma: orkiestra symfoniczna, latynoskie gitary, operowe zaśpiewy, podrygujące bioderka w śnieżnobiałych gorsetach. Istny groch z kapustą. Na szczęście nie brak też interpretacji bardziej jednorodnych - aby posłuchać wersji Thomasa Andersa, Señora Coconut, Nouvelle Vague, Tori Amos i Dave'a Levenbacha - kliknij na 'czytaj więcej'.

2011/01/25

Rok 1982. Pisaliśmy ostatnio, że czas na przełom po mało udanych początkach istnienia Eurythmics? Jeszcze nie do końca.

Owszem, drugi singiel z tego roku, Love Is A Stranger, jest dziś Klasykiem Klasyków, ucieleśnieniem etapu, który niektórzy w działalności duetu cenią najbardziej: chwytliwa, acz nie zawsze łatwa elektronika, gender-benderowy wizerunek: Dave - początkowo jako wycofany pan w garniturkach i okularkach, potem - szalony naukowiec, a Ann - cóż, ona zmieniała wtedy płcie i twarze jak rękawiczki, w niektórych klipach z ujęcia na ujęcie.

Tymczasem jednak, gdy późniejszy hit po raz pierwszy ujrzał światło dzienne, równie szybko przepadł - niezauważony. Pomysł jego ponownej promocji powrócił po sukcesie Sweet Dreams w roku 1983 - piosenkę okraszono już wtedy intrygującym teledyskiem, ugruntowując pozycję Eurythmics jako sensacji roku.

My z przekory oczywiście nie pokażemy oryginału (który wszyscy znają?), za to wrzucimy klip do jednej z najświeższych przeróbek autorwstwa Paula Harrisa, z 2010 roku (swoją drogą zestawienie tych dwóch wersji dobitnie pokazuje, jaką drogę przez ostatnie 30 lat przeszła popkultura - nie tyle już w wymiarze muzycznym i technicznym, co wizualnym):


Można też rzecz jasna całkiem inaczej (takich przykładów w przyszłości znajdzie się więcej) - oto wykonanie nie dość, że męskie, to jeszcze akustyczne, które skromny wykonawca o pseudonimie Wingsurfer nazywa wariacją:


Wingsurfer - Love Is A Stranger (Eurythmics Cover)

Kliknij 'czytaj dalej', by obejrzeć więcej zdjęć, posłuchać hipnotycznego Monkey/Monkey (druga strona singla) oraz mniej znanych utworów eksperymentalnych.

2011/01/18



Pięć lat po pierwszych nagraniach (jako The Catch), trzech płytach wydanych z The Tourists oraz debiutanckiej jako Eurythmics, Ann i Dave przestali już tworzyć parę prywatnie, a i w kwestiach muzycznych popadali w coraz większe zwątpienie. Jak głosi legenda, na nagranie kolejnej płyty całkowicie się zadłużyli w banku na zakup sprzętu, nagrywali w udostępnionym po przyjacielsku studio w budynkach pewnego kościoła, odczekując z rejestrowaniem kolejnych partii wokalnych, aż na dole ustaną pracy remontowe. Frustracja znajdzie ujście w kawałku, który już za chwilę wyniesie ich na szczyty, ale o tym jeszcze nie wiedzą.



Pierwsze dwa single z nowej (drugiej) płyty duetu przechodzą w 1982 roku kompletnie bez echa, choć świetnie pokazują fuzję wokalu z elektroniką, która już za chwilę stanie się wizytówką duetu: funkujący, wyrazisty This Is The House oraz klimatyczne, rozpisane na głosy The Walk, z histeryczną solówką trąbki przepadły po premierze jak kamień w wodę. Do tego drugiego powstał nawet klip promocyjny, zdaje się jednak że nigdzie nie pokazywany (ciekawych zapraszamy do dalszej lektury posta), my pokażemy za to impresję pewnego fotografika, który w 2008 roku nagrał swoją własną wersję tego utworu:


kliknij, aby pobrać plik mp3 z tą wersją utworu

Dla tych, którzy już przytupują pod stołem w oczekiwaniu na bardziej znane tytuły - dzisiaj Here Comes the Rain Again, jeden z najczęściej przerabianych 'klasycznych' kawałków Eurythmics, w udanej reinstalacji z 2009 roku:


Audiohooker - Talk To Me

W następnym odcinku: nareszcie sukces i eksperymentatorskie zapędy Dave'a.

Kliknij na więcej, aby obejrzeć oryginalny teledysk do The Walk, posłuchać alternatywnej wersji utworu oraz obejrzeć kilka archiwalnych zdjęć z tego okresu.

Zobacz pełen wykaz postów z cyklu L-FILES.

2009/11/03



Dziś sentymentalnie...
Wojciech Orliński przywołał w swojej notce jeden z moich najulubieńciejszych przebojów Eurythmics, z jednym, z ich najgenialniejszych teledysków:
Podobno gniewne telefony od słuchaczy sprawiły, że piosenki nie chcieli puszczać w amerykańskim radiu. Istotnie, jej tekst to złośliwa kpina z Amerykańskiego Stylu Życia. Podmiotem lirycznym narracji jest para władców Ameryki. Tekst nie precyzuje tego, kim są - w teledysku Dave Stewart i Annie Lennox pokazani są m.in. jako Elvis i Marylin, Ronald i Nancy, Sportowiec i Czirliderka, Playboy i Króliczek a nawet Wojciech Pijanowski i Magda „Pocałuj Pana”. Wytęż wzrok i zauważ parę, która nie pasuje do tego zestawu. Oczywiście, są to Przeciętny Amerykanin i Przeciętna Amerykanka - pokazani akurat w momencie, w którym Przeciętnemu Amerykanowi odpala pikawa od przepracowania utrzymywaniem tego całego domu wariatów. To są właśnie ci frajerzy, o których zbiorowy podmiot liryczny mówi w tej pięknej linijce, „we’re the all-time winners in the all-time losers game”.
W zasadzie nic dodać, nic ująć. Ja jednak - a jakże - dorzucę: znamienne, że w wydanym niedawno zestawie największych hitów pary Lennox + Stewart pod znamiennym tytułem The Ultimate Collection brakuje nie tylko tej piosenki, ale w ogóle jakichkolwiek z płyty We Too Are One. To dziwi na zestawie dvd, bo wszystkie single z tego krążka okraszone były wyjątkowo pięknymi clipami a Annie wyglądała olśniewająco, co można sprawdzić tu i tu. Na datowanej o dobre kilkanaście lat wcześniej Greatest Hits podobnych problemów nie stawierdzono...
Ot, dziwne ścieżki biznesu.

2009/07/10



Dopiero co pisaliśmy o niespożytej energii tej pani, a już wyskakują kolejne atrakcje.
Z okazji wydania swojej sładanki The Annie Lennox Collection, wokalistka poprosiła jednego ze specjalizujących się w muzycznych krzyżówkach vjów o nietypowe podsumowanie swojego solowego dorobku w jednym kawałku.
Tzw. mashupy to nic nowego, jednak chyba po raz pierwszy doszło do połączenia tylu kawałków jednego artysty naraz, w dodatku z towarzyszeniem równie idealnie zmiksowanego teledysku. Oparty na sekcji rytmicznej Little Bird, remix przywołuje największe hity Anki: Why, No More I Love You's, Walking On Broken Glass, Whiter Shade of Pale, Something So Right, aż po Dark Road, czy nawracający motyw z najnowszego Shining Light.
Jeśli dorzucić do tego efektowne wstawki filmowe z Precious, czy jeszcze z czasów Eurythmics (fragmenty tego, tego, a zwłaszcza tego), wizualno-muzyczna przyjemność będzie ostateczna... No i jest do czego zatańczyć...



No ale czemu się dziwić, skoro mamy do czynienia z mistrzem muzycznego kolażu, który kreatywnie łączy dokonania tak różnych gejowskich div, jak Madonna, Cher i Whitney Houston...

2009/03/12



Oto nowe dziecko tanecznej elektroniki. Boyde pochodzi z Włoch, ale jego ambicje sięgają wiele dalej. Niestety, do Ameryki bez wizy nie wpuszczają, więc - kto wie, czy nie szczęśliwie - pierwszego producenta dla swoich solowych projektów znalazł w Londynie.
Póki co na swoich stronach prezentuje kilka okołosinglowych kawałków, w których wyraźnie rysują się jego fascynacje muzyczne.
Pierwszy kawałek, do którego powstał klip, Are You a Boy or a Girl, właściwie w całości opiera się na klasycznej linii basu z eurythmicsowego Sweet Dreams (Are Made of This) z 1983 r. (a propos, czy ktoś pamięta jeszcze tę pierwszą inscenizację telewizyjną...?)
Z kolei w najświeższym, Closer, Boyde pokazuje, że świetnie odrobił lekcję z Madonny, póki co z okresu gdzieś między Music a American Life.
My - jak zwykle przekornie - puszczamy inny kawałek, hipnotyczne Kissing, w którym Boyde objaśnia fanom, co najbardziej fascynuje młodego chłopaka w Londynie: music, dancing, cruising, kissing...



Boy's got to do, what boy's got to do... to you.
And guess what? I LOOOOVE it...

2008/10/02

Ja to widzę tak: Poranny meeting, skacowany brainstorm itepe.

Tej, Madge, ale jedna sekwencja jeszcze jest potrzebna. Zanim się wciśniesz w ten chujowy kostium. - Taa? A co tam jeszcze mamy? - Niech popatrzę. Nie mamy jeszcze Rain. - Nieeee... no fak, no way, man. - Ale nie śpiewać, wstawka jakaś ma być. - No nie wiem, ja nie mam pomysłu. Ty miej. - Może deszcz. Wszędzie deszcz. - Że niby jak? Na ludzi wodę puścisz? - No nie... W muzie deszcz... O! Ta wiedźma, co z nią ostatnio śpiewałaś. - Britney? - Nie, ta stara taka wariatka. - A, Lennox. Idź do chuja, co za piosenka! - Fakt. Ale ona kiedyś takie śpiewała, że deszcz. - Dobre! - A ta druga, no, Prada. Popierdolony film ostatnio miała w sukience. - Z tym wyjcem? - Nie, nie Antony. Ten z kosmitką. - No to co? Tam też o deszczu? - Muzyka nie, ale w filmie pada. - Nono. Ale to przecież, kurwa, nic do siebie nie pasuje! - Etam, nie pasuje. Zmiksuje się.

No i się zmiksowało. To chyba jest zemsta za Sing, bo Annie też kupę straszną odwaliła...



Madonna @ Sweet & Sticky Tour - Rain/Here Come's The Rain Again [video interlude]