Czy bez światowego sukcesu, jaki Eurythmics niespodziewanie odnieśli singlem Sweet Dreams (Are Made of This) znaleźli by jeszcze w sobie siłę na dalszą współpracę? Ann i Dave balansowali przemiennie na skraju depresji, zmęczeni sobą osobiście, bez wymiernych sukcesów, które mogłyby motywować do dalszych wysiłków. Na szczęście nastąpił przełom.
Minimalistyczny tekst, powstały jako wyraz frustracji oraz klasyczna już dziś linia basu, uzyskana przez pomyłkowe puszczenie wspak taśmy, złożyły się na megahit, który nie dość, że z dnia na dzień wyniósł duet na szczyty po obu stronach oceanu, to wyrył się wszystkim w głowach na tyle wyraziście, że przez długi czas mało kto potrafi coś z nim zrobić, oprócz powielenia. Niejaki wyłom nastąpił w 1995 roku, gdy piosenka ponownie stała się hitem, tym razem za sprawą Marilyna Mansona, który swoją mroczą interpretacją dał jej nowe życie. Od tego momentu obowiązują przynajmniej dwie szkoły wykonywania tego utworu.
Eurythmics w programie Top of the Pops - z nowym image
Sami twórcy wydają się wobec siły jego oddziaływania dość bezradni. O ile większość swoich hitów przearanżowywali na potrzeby koncertów wielokrotnie, to Sweet Dreams zwykle wykonywali według parkietowego wzorca numer jeden. Niestety, jego najbardziej wyraziste atuty: falujący bas i taktujące wejścia perkusji (w teledysku zobrazowane uderzeniem pięści o stół) w wydaniu live wypadają z reguły ociężale i monotonnie. Nieco świeżej podeszła do utworu Annie podczas występu w Sopocie (1995), kiedy zaryzykowała aranż w stylu reaggae, ale na następnych koncertach powróciła do tradycyjnej syntezatorni.
Trudno się zresztą dziwić - kombinacja dwóch zimnych elementów: wyrazistej elektroniki i sterylnego, wielowarstwowego wokalu, wsparta oryginalnym wizerunkiem, to właśnie wyróżniki, które sprawiły, że do Sweet Dreams odwołują się i składają mu hołdy kolejne generacje wykonawców, tak różnych jak: Kelis, Badi Assad, Pink, Leona Lewis, Mika czy Tori Amos (słuchaj poniżej). W Polsce w studio z piosenką Eurythmics zmierzył się nie tak dawno elektroniczny duet Mosqitoo:
Odważnych nie brak, kawałek jest kultowy i spróbować może każdy - w końcu przynajmniej dwa zespoły zrobiły już na nim karierę. Do podejść bardziej udanych zaliczyć należy wersję holenderskiego trio, Diesel Disko. Niemała w tym zasługa entuzjazmu chłopaków:
pobierz mp3 tego utworu
W nowym tysiącleciu - być może z nadejściem twórców nie przywiązanych aż tak do oryginału, a może dlatego, że popkultura musi czymś doprawiać własny ogon, który tak zachłannie pożera - pojawiły się interpretacje, wydobywające ze Sweet Dreams nieco więcej (czasem nawet za dużo), jednocześnie ostatecznie nobilitując piosenkę do rangi Klasyka Muzyki Pop. Bo przecież tylko klasyki swinguje się na salonach (vide Thomas Anders poniżej), nie mówiąc już o przemieleniu na papkę godną włoskiej telewizji, jak ta w 'wykonaniu' powabnego terceciku Appassionante:
Czegóż tu nie ma: orkiestra symfoniczna, latynoskie gitary, operowe zaśpiewy, podrygujące bioderka w śnieżnobiałych gorsetach. Istny groch z kapustą. Na szczęście nie brak też interpretacji bardziej jednorodnych - aby posłuchać wersji Thomasa Andersa, Señora Coconut, Nouvelle Vague, Tori Amos i Dave'a Levenbacha - kliknij na 'czytaj więcej'.
Thomas Anders na swingująco, obejrzyj także jazzującą wersję Le Petit Comité
Señor Coconut na egzotycznie
Nouvelle Vague koncertowo
Tori Amos introwertycznie
Na deser zostawiliśmy wykonanie równie ciekawe, co poruszające. Hit parkietów sprzed trzech dekad wypada co najmniej frapująco w wykonaniu prawie siedemdziesięcioletniego pana o bogatej szołbiznesowej przeszłości w latach 1970. Choć pochodzi z Holandii, popularny głównie we Francji, wielokrotnie już powracał na scenę, nie kryjąc się ze swoim życiowym partnerem, z którym związany jest już ponad 40 lat. Ladies and gentlemen: Wouter Otto Levenbach, artysta znany jako Dave:
Klip pochodzi z programu Nighting Eighties, który dobitnie dowodzi, dlaczego warto utrzymywać takie kanały jak Arte czy Kultura (dla przykładu: powód nr 1, powód nr 2). W podobnym klimacie Sweet Dreams zinterpretowała Delilah & Friends.
A żeby nie kończyć w aż tak filozoficznym nastroju: oto co z 'klasykiem' wyprawiają w dzisiejszych czasach w domu po kryjomu (acz do kamery) na wpół roznegliżowani, powabni młodzieńcy:
Chłopiec ma wyraźną słabość do lat 80. i - sądząc po oglądalności - sporą liczbę netowych fanów :)
W następnych częściach: Sweet Dreams ciąg dalszy - najlepsze remiksy i mashupy.
Zobacz pełen wykaz postów z cyklu L-FILES.
Prześlij komentarz