Oto przykład, jak zbierać pieniądze w czasach, gdy wszyscy uzależnili się od ćwierków, fejsów, ajfów i wszelkiej maści krótkich wiadomości tekstowych. 1 grudnia, z okazji Światowego Dnia AIDS, najpopularniejsze ptaszki showbiznesu, w tym m.in. Usher, David LaChapelle, Alicia Keys, Justin Timberlake, Janelle Monae, siostry Kardashian, Ryan Seacrest i - tak tak - Lady Gaga - wszyscy oni symbolicznie umarli. W dzisiejszych czasach dla fanów oznacza to w pierwszym rzędzie: zamikli w internecie, przestali mesydżować, statusować, komentować, linkować. Zniknęli z codziennego, bieżącego pola widzenia wyświetlaczy designerskich urządzeń, odbierając im połowę atrakcyjności.
Osamotnieni wielbiciele, chcąc odwrócić nieszczęście, przywrócić swoich medialnych ulubieńców do życia, muszą ni mniej nie więcej, tylko zgodnie z ich ostatnią wolą... zabulić. Wystarczy wysłać esemesa lub dokonać wpłaty banalnych 10 dolców. 'Wirtualnie zmarli' powstaną ze swoich fejsbookowych trumien w momencie, gdy kwota zebrana na koncie organizacji Keep a Child Alive, opiekującej się dziećmi chorymi i osieroconymi wskutek AIDS w Indiach i Afryce, przekroczy okrąglutki milion bagsów. Hasło akcji Buy Life jest dwuznaczne - ożyw swojego idola i daj życie kolorowym dzieciom. Wychodzi na to, że i jedni, i drudzy i trzeci jeszcze poczekają - na chwilę obecną wpłacono dzięki akcji nieco powyżej 102 tysiące.
Alicia Keys w trumnie, w ramach akcji Buy Life - Keep the Child Alive
Genialnie proste. Ciekawe, która strona uzależnionych spęka pierwsza - zdesperowani fani czy ich idole. Wszak każde uzależnienie ma dwa końce...
Więcej zdjęć mniej lub bardziej 'trumiennych' tutaj.
Prześlij komentarz