BEARDY: Misz

Na widok powyższy tym razem to ja zdejchłem z zachwytu.
Tak, takie coś jest możliwe, całkiem realne i mieszka sobie jak gdyby nigdy nic na polskim Wybrzeżu. Kto nie zna jeszcze Misza i jego zwierzyńca z Miszek.com, jest żądany natychmiast to nadrobić. Jeśli już nawet nie dla lekko turpistycznej urody filcowanej menażerii (vide Ciociek, Makaki, Rogasie, Fafolonia i inne wyprute zwierzaki), to chociażby dlatego:


Zewnętrzność zewnętrznością, a w Miszu liczy się przede wszystkim do cna włochata wnętrzność. Ze świecą szukać równie pozytywnie pokręconych wariatów. Misz zachwyca do zdejchnięcia swoim podejściem do rzeczywistości, o czym zgodnie zaświadczy w niczym mu nie ustępująca kompania: Pepe le Mąż czy samozwańcza rzeczniczka rękodzielniczego przedsięwzięcia, Fisieńka Ćmieleska (jej komunikaty prasowe to literacka wartość sama w sobie).

Zadanie ma o tyle ułatwione, że trafiła na pasjonata i wytwórcę maszkar równie kosmatych, co przytulnych, z którego wełnista masa energetyczna wręcz się wylewa:


Trudno o doskonalsze ucieleśnienie szorstkowłosej mentalności, niż Misz, można by o tym pisać godzinami (swego czasu popełniłem mały mistyczno-łóżkowy peanik na jego cześć), na tym jednak chwilowo poprzestanę namawiając do samodzielnego eksplorowania jego świata, zaludnionego pluszakami z fiutkami i anusami, ale także (choć z rzadka) prawdziwymi ludźmi z krwi i kości, dziwnym przypadkiem także misiowato brodatymi.

Krakowiaków i Krakowian oraz Krakowianki mogę dodatkowo zachęcić do kontaktu bezpośredniego z Artystą w najbliższy czwartek, komu nie po drodze, zawsze może się pocieszyć i sprawić sobie któreś z miszowych cudeniek na własną czochraną własność. Kup pan Miszka.

Kilka miłych oku miszowych obrazków po kliknięciu na 'czytaj więcej'.





Pluszaki w akcji:


źródło zdjęć: Facebook, Miszek.com