Zaczyna się nowy tydzień, i nie sposób chociaż pokrótce nie podsumować przedkoncertowego szaleństwa madonnowego. Trudno ocenić jego faktyczną skalę, skoro jeszcze 2 tygodnie temu udało mi się całkiem bez problemu za normalną cenę kupić w EMPiKU bilet w sekcji golden circle. Natomiast medialnie na pewno dzieje się sporo.
Dokładnie w tym samym momencie pod koniec lipca, pojawiły się przecieki co do kształtu kolejnej składanki the best of Madonny, internet kapał po kolei projektem okładki, 30-sekundowym fragmentem tytułowego singla, trailerami składanki, potem remiksami, by wreszcie tydzień temu rozgrzany do czerwoności rynek mógł wchłonąć najnowszą produkcję tandemu Magde - Paul Oakenfold. Kto jakimś cudem nie słyszał - proszę bardzo:
I cóż, tak do końca to nie podoba nam się ani jedno, ani drugie.
Okładka koncepcyjnie pięknie, warhalowski collage dwóch fotek, dzięki któremu Madonna wygląda jak skrzyżowanie Marleny Dietrich z Marilyn Monroe, z niejakimi oznakami wodogłowia. A może to ten wyraz pustki na twarzy, skrzętnie wydobyty przez artystę, tak nas zmylił?
Treściowo - niewiele lepiej. Typowe brzmienia dj'a O., towarzyszącego artystce podczas tournee, niewiele pomagają. To znaczy, oczywiście, dobrze się to tańczy na parkiecie, ale wymuszony charakter święta, muzycznie noszącego niestety głębokie piętno zblazowania, sprawia, że szału nie ma. Nawet biedny Benassi nie bardzo wiedział, co wycisnąć z tego kawałka, może dlatego jego remiks dostępny był w sieci za darmochę.
Co do samej płyty - cóż. O ile ktoś kolekcjonuje zestawy Największych z Największych Przebojów, edycja 32,5 - pozycja jak najbardziej obowiązkowa. Nie wątpimy (chociaż nie śledzimy), że ukaże się w kilku alternatywnych wersjach specjalnych. Fani są cierpliwi, a rynek ogromny - sprzeda się najpóźniej na gwiazdkę.
Na szczęście zagorzali didżejofani nie dają się zrazić, i przygotowują propozycje alternatywne.
Jak choćby te dwie, które proponujemy poniżej:
FCJ Megamix ze strony musiconlyforfriends.blogspot.com
set remiksów ze strony amenpraizejesus.blogspot.com
Czy można się dziwić, że do samego koncertu podchodzimy z coraz większą rezerwą?
Może ktoś reflektuje na bilet...? :D
Prześlij komentarz