Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie rozpisali się o tak dużym wydarzeniu, jak zeszłotygodniowy festiwal Europride 2010. Proszę zatem, od wczoraj na innastrona.pl w naszym podsumowaniu przeczytać można m.in.:
Mimo że skończyło się na oficjalnych 8.000, dzięki wyobrażeniom o skali EuroPride i nadziei, jakie ze sobą niosła, stała się rzecz bardzo ważna: doszło do przebudzenia, wysypu inicjatyw pozaorgowych i pozainstytucjonalnych, które złożyły się na duży i różnorodny festiwal gejowsko-lesbijski z prawdziwego zdarzenia.Cała relacja do przeczytania na innastrona.pl.
Co więcej: mimo że niszowy, dla przeciętnego warszawiaka więcej niż alternatywny, to doskonale w mieście widoczny - w prasie, na plakatach, w przestrzeni miejskiej, w autobusach. Geje i lesbijki, wyszli na ulice nie tylko na chwilę, w sobotę, ale na całe kilka dni. Zaznaczyli swoją obecność w ważnych punktach miasta: w Muzeum, Pałacu Kultury, na Nowym Świecie, stacjach kolejki miejskiej. Na koniec stawili się w upale na największej - mimo wszystko - dotąd demonstracji swojej wielobarwnej dumy.
I obyśmy to właśnie z tego tygodnia zapamiętali: kilka dni przepełnionych naszymi wydarzeniami i pozytywną energią, kiedy mimo skwaru w mieście chodziło się i oddychało jakoś swobodniej. Okazuje się, że u nas też można więcej. Nagabywani po imprezie cudzoziemcy mówili, że o rozczarowaniu nie ma mowy. Właśnie tu i teraz poczuli, że "being gay" w Polsce wciąż jeszcze coś znaczy.
Fundacja Równości już odsądzana jest od czci i wiary za styl położenia tej imprezy, i słusznie. My natomiast - tradycyjnie - próbujemy skupić się na pozytywach, których nie brakowało. Nawet jeśli jej sprawcą nie był główny organizator. A może właśnie dlatego.
W zasadzie nie mamy nic do dodania poza tym, że szło się fantastycznie, chociaż niesienie 9-metrowego bannera (jak widać powyżej) znacznie ogranicza a wręcz uniemożliwia ogarnięcie całości. Chociaż osłania skutecznie od słońca, to całość obejrzeliśmy dopiero po powrocie do domu, w internecie.
Kto ciekaw, niech obejrzy jeden z najciekawszych albumów na fesjbuku, autorstwa Salvadora Zynova, z niezwykle klimatycznymi fotkami, jak na przykład te:
Prześlij komentarz