Jako młodzieniec i - de facto - wokalny frontman Take That, na tle Robbiego i zgrai wyglądał klocowato, a co najmniej kwadratowo. Z biegiem czasu przybierał tu i ówdzie, i potrafił zaokrąglać się tak albo nawet tak.
Ale dojrzał z godnością, wziął się chyba za siebie, i dekadę później wrócił z zespołem i z brodą na tyle skutecznie, że nawet sflaczały twórczo Williams złamał się, i chce mimo wcześniejszych buńczucznych zapowiedzi dołączyć. Chociaż pod koniec roku znów mu się jakby odwidziało...
A sam Gary (rocznik 1970) pozuje z okazji ostatnich sukcesów dla kolorowych magazynów. Bez koszuli i bez wstydu. I chyba bez zbędnych - a w każdym razie: nadmiernych - interwencji fotoszopa.
Prześlij komentarz